Dzień piąty. Maltańskie Trójmiasto. Kultowe Marsaxlokk
To, co najbardziej fascynuje mnie w Malcie, to odległości- pokonujesz kilkanaście lub ewentualnie ( rzadko) kilkadziesiąt kilometrów i możesz… np.doznać olśnienia- J Tak, jak my dzisiaj. Mój nadwyrężony klimatem St. Julian’s entuzjazm pojawił się jak po dotknięciu czarodziejskiej różdżki, gdy tylko zaparkowaliśmy w Birgu ( lub jak kto woli- Vittoriosie, bo miasteczko funkcjonuje pod obiema nazwami, które uległy zmianie po sławetnym Wielkim Oblężeniu przez Turków i razem z Senglea ( Isla) i Cospicua ( Bormla) stanowi część tzw. Three Cities ( znamy taki układ, bo sami mamy Trójmiasto) Trzy Miasta położone są uroczo na cyplach w zatoce Grand Harbour i sennie spoglądają na Valettę. Można dostać się tu łatwo drogą lądową ( w tym komunikacją publiczną), ale również morską-np. z Valetty . Sennie, gdyż odnoszę wrażenie, że zagląda tu mniej turystów- nawet dzisiaj, w szczycie sezonu można było poczuć się zupełnie odosobnionym, z przyjemnością gubiąc w krętych, klimatycznych u